Magdalena Sitarz,
Sławomir Heteniak,
Barbara Jabłońska.

WSTĘP
W powietrzu czuć już powiew jesieni. Tatrzańskie granie przybrały już rdzawobrunatne barwy, a coraz krótsze dni, pobielone szczyty przypominają o zbliżającej się zimie. My jednak wróćmy na chwilę do gorącego i w tym roku wyjątkowo deszczowego, a dla co poniektórych również śnieżnego lata. W tym roku bowiem aż 6 członków naszego klubu postanowiło spędzić wakacje pod ziemią, a dokładniej mówiąc wziąć udział w XXII wyprawie w austriacki masyw Hagengebirge, kierownikiem której niezmienne jest Marek Wierzbowski. Niedokończone problemy jaskiniowe z zeszłego roku rozbudzały wyobraźnię i dawały nadzieję na duże odkrycia. Tym bardziej nie mogliśmy się doczekać wyjazdu. Ale zacznijmy od początku… W pierwszym tygodniu wyprawy pogoda chyba najmniej rozpieszczała grotołazów. Nasz klub reprezentował wtedy Filip. Już samo rozkładanie bazy było opóźnione o dzień przez złą pogodę, ponieważ śmigłowiec z niezbędnym sprzętem nie mógł wlecieć na masyw. Mimo deszczowych dni, poprzetykanych momentami kiedy padało mało lub nawet wcale, udało się założyć biwak oraz kontynuować eksplorację w Jaskini Kitzgrabenschacht. Do przodu posuwała się również działalność w Jaskini Ciekawej i w Jaskini Odwróconego Ezgorcyzmu.

Okiem Magdy:
Kolejna część ekipy z naszego klubu w składzie ja (Magda), Sławek i Michał dojechała w drugim tygodniu wyprawy. Moją pierwszą akcją jaskiniową była wyczekiwana przeze mnie cały rok Jaskinia Kitzgrabenschacht, gdzie udałam się niedługo po przybyciu do bazy, razem z Kubą i Markiem. Nasze wyjście zakładało trzy cele, które z powodzeniem udało się nam zrealizować. Podczas gdy ja razem z Kubą kartowałam ciągi, których nie udało się pomierzyć w poprzednim roku, Marek eksplorował partie, na których rok temu razem z Karoliną (ST) zakończyłyśmy działalność w tej jaskini. W drodze powrotnej, czasem nawet z Markiem, pozowałam Kubie do zdjęć. Na następną akcję jaskiniową również udałam się do Jaskini Kitzgrabenschacht, gdzie podczas trzydniowego biwaku razem z Michałem kontynuowaliśmy działalność w poziomych ciągach znajdujących się w najdalszym krańcu jaskini. Znaleźliśmy tam dwa problemy, którym Michał nadał wdzięczne nazwy: „Psycha Kierownika” i „Gimnastyka Kierownika”. W międzyczasie walka trwała na innych frontach w masywie Hagengebirge. Do Ciekawej ruszały biwaki w celu deporęczu sprzętu z odległego Meandra Stropowego oraz eksploracji ciągów bocznych, w Jaskini Odwróconego Ezgorcyzmu ekipa na czele z Rafałem, uzyskiwała kolejne metry korytarzy, a ekipy na biwaku wysuniętym dokumentowały nowoodkryte jaskinie. Na przełomie drugiego i trzeciego tygodnia wyprawy skumulowały się dni największej niepogody. Dodatkowo, w poniedziałek 7 sierpnia obudził mnie dziwny dźwięk. Nie były to jednak krople deszczu uderzające o namiot, bo temperatura w środku drastycznie spadła. Nagle usłyszałam szelest i już dotarło do mnie, że to Kierownik chodzi po bazie i ściąga śnieg z obozowych namiotów, żeby się nie połamały. Mimo niesprzyjającej aury, był to bardzo ważny dzień. Ten jeden raz bowiem brzydka pogoda okazała się dla nas przychylna. Tego jednego dnia nikt nie wybierał się do jaskini, a Ci co byli, zdążyli wrócić i wszyscy mogliśmy świętować 50-te urodziny Kierownika!

Następnego już dnia baza praktycznie opustoszała. Ja, razem z Łukaszem znowu wróciłam do Jaskini Kitzgrabenschacht. Pierwszego dnia naszym celem było rozpoczęcie eksploracji w jednym z wielu ciągów bocznych. Mimo bardzo obiecujących odkryć wyczerpany limit czasu pod ziemią i kończący się sprzęt zmusił nas do rozpoczęcia odwrotu na powierzchnię. Budząc się następnego dnia w namiocie przy otworze jaskini, mocno pozazdrościliśmy Sławkowi i Karolowi, którzy noc spędzili na biwaku w jaskini. Nas obudziły krople deszczu stukające o namiot, a oni… byli już pod ziemią. Jednak w myśl zasady, że twardym trzeba być, zebraliśmy się mimo coraz mocniej padającego deszczu i weszliśmy do jaskini. Po drodze spotkaliśmy Sławka i Karola, którzy skończyli wcześniej założony przez siebie plan i mogli nam pomóc przy transporcie sprzętu i kartowaniu. Jednak czas kończył się nieubłaganie i musieliśmy wychodzić na powierzchnię. Ostatnią moją akcją jaskiniową była również Jaskinia Kitzgrabenschacht. Odbyła się ona w sobotę, czyli dzień przed zwijaniem bazy. To co zwykle rozkładało się na dwa dni, czyli dojście pod jaskinię, nocleg, akcję jaskiniową i powrót do bazy, ja wraz z Markiem z powodu braku czasu, zrobiliśmy w jeden dzień. Udało się nam skartować kolejne metry poziomych ciągów. Następnego dnia, przy nadzwyczaj pięknej pogodzie zwijaliśmy bazówkę. Nikomu chyba nie chciało się schodzić do cywilizacji, także dopiero koło godziny 20 doszliśmy do samochodów. Zakończyła się kolejna wyprawa, ale myślami jesteśmy już przy następnej. Rok będą musiały poczekać na nas niekończone problemy i nowe jaskinie czekające tylko na wprawne oko grotołaza. Jak zwykle świetna atmosfera, zgrane, prężnie działające zespoły sprawiają, że chce się tam wracać za rok.


Okiem Sławka:
Na masyw w składzie: Sławek, Łukasz i Magda, udaje Nam się dostać już 29 lipca. Na górze zastajemy rozłożoną i zagospodarowaną bazę. Pozostaje nam tylko rozłożyć swój namiot i dowiedzieć się, jak wygląda obecna sytuacja na przodkach eksplorowanych jaskiń. Coraz więcej ma do zaoferowania odkryta w ubiegłym roku jaskinia Odwróconego Egzorcyzmu. Również dobre wieści docierają z jaskini Kitzgrabenschacht, gdzie eksploracja rozwija się w kilku ciągach. Prowadzone były również akcje w od dawna już eksploatowanej jaskini Ciekawej. Wszystko wskazywało na to, że przejęta przez Nas pałeczka wyprawowa, oferuje Nam solidny kawał jaskiniowych wyzwań. Już kolejnego dnia, wraz z Rafałem i Łukaszem udajemy się do jaskini Odwróconego Egzorcyzmu. Pracę eksploracyjną prowadzimy w oddalonym o ok.2h od otworu przodku, nazwanym wtedy „Młynem” Udaje Nam się założyć dwa kolejne zjazdy, które doprowadzają Nas nad potężnie zapowiadającą się studnię, nazwaną później Studnią Babci Hani. Kolejna prowadzona tam akcja, pozwoliła na zjechanie tej obszernej studni i pokonanie kolejnych dwóch dużych kaskad. Ostatnie kaskada, jak się później okazało, doprowadziła Nas do salki, której dno dość intensywnie wypychało powietrze i zachęciło do kolejnych akcji. Późniejsze pokonanie tego ciasnego odcinka, doprowadziło do dwóch studni, skąd dalej kontynuuje się przewiew, zatem stwarza to perspektywy na dalszą eksplorację. Kolejną jaskinią w której udało się odkryć nowe ciągi, była jaskinia Kitzgrabenschacht, gdzie udaje się razem z Łukaszem, z zamiarem kontynuacji eksploracji pionowego ciągu, zaraz poniżej założonego niedawno w jaskini biwaku.

Ciągi te, mają w tym miejscu charakter typowo pionowej jaskini, w której stałe towarzyszy intensywny ciek wodny. Szereg zjazdów w formacjach o charakterze szczelinowym, doprowadza Nas do meandra, skąd udaje Nam się dotrzeć nad obszerną studnię, nazwaną później Studnią Jubilata, gdzie na tyle na ile mieliśmy liny, dotarliśmy jak się okazało gdzieś do jednej trzeciej głębokości tej formacji. Fakt że byliśmy tam w czasie załamania pogody, a tym samym dużego przyboru wody w jaskini, pozwolił na dokładne zaplanowanie oporęczowania tak, aby wpadająca do studni woda i to z trzech różnych, bardzo intensywnych wtedy źródeł, nie przeszkodziła w dalszym eksplorowaniu tego miejsca. Po trzech dniach, wychodzimy z jaskini, przynosząc do bazy dobre wieści na temat kolejnych perspektyw eksploracyjnych w jaskini Kitzgrabenschacht. Do Bazy docierają również Sylwia i Basia, które na podejściu pod bazę dołączają do grupy Marka, Małgosi, Stefan, Julki i Kuby. Na powierzchni zastajemy ponurą pogodę, co jakiś czas zaczyna pojawiać się mżawka i deszcz. Nocą spadła temperatura i pojawił się śnieg. W Alpy zawitała zima. Ten dzień, skupił w bazie wszystkich członków wyprawy. Na szczęście zbiegło się to również z imprezą urodzinową Naszego Kierownika. Był czas na oddech, rozmowy i wysuszenie rzeczy. Kolejnego dnia, na szczęście w Alpy zaczęło wracać lato i razem z Karolem, uprzednio przygotowani w kotwy i 100m liny, udajemy się na kolejny kilkudniowy pobyt do Kitzgrabenschacht, celem dalszej eksploracji. Z założenia, zaraz po wejściu do jaskini i zjechaniu do biwaku, udajemy się do znajdującego się ok.200 m. pod nami przodka, czyli nie odkrytej jeszcze do końca studni Jubilata. Po drodze dobieramy jeszcze 23m zdeponowanej liny. Studnia, jak się potem okazało, po około 35 metrach odbija się kaskadą i kontynuuje w dół jeszcze dwoma zjazdami, dając łącznie ok. 75m. głębokości i kończąc się już nieco ciaśniejszym meandrem, którego dołem płynie intensywny ciek wodny. Kolejna eksploracja w tym miejscu, prowadzona przez Michała i Adama, Kontynuowała się wąskim meandrem, który stale wymagał poręczowania i który w efekcie doprowadził ich do głębokości -494m. Po nocy spędzonej na biwaku, udajemy się w oddalone ciągi poziomie, gdzie pozostawiony rok wcześniej, nie zmierzony do końca ciąg jaskini, pozwala Nam wyeksploatować tylko 23m korytarza. W jaskini pojawia się Magda z Łukaszem, którzy Mają do sprawdzenia i skartowania dosyć obszerny ciąg. Postanawiamy połączyć siły, dzięki czemu Magda z Łukaszem kontynuują eksplorację, a Mnie i Karolowi udaje się zmierzyć ok. 250m. nowego korytarza. Po tej akcji, kolejnego dnia, wychodzimy na powierzchnię. Po dotarciu do bazy i nocy spędzonej w namiocie, kolejnego dnia, razem z Łukaszem, Kubą, Basią i Pawłem, udajemy się do jaskini Ciekawej, żeby przeprowadzić transport lin od Biwaku centralnego na powierzchnię. Po tej akcji, dzień kolejny był już dniem na ogarnianie sprzętu oraz przygotowań do zwijania bazy. W dzień w którym przyszło Nam zabezpieczać sprzęt i zwijać bazę, był bardzo opalony, przez co udało nam się skończyć i ruszyć z masywu na dół ok. 16:00, żeby już ok. 20:00 znaleźć się na parkingu.


Okiem Basi:
Podekscytowanie przemieszane z lekkimi obawami: „co nas czeka?” towarzyszyły nam podczas przygotowań do wyprawy, na szczęście razem z Sylwią mogłyśmy liczyć na podpowiedzi stałych jej bywalców, zatem gdy przyszedł wreszcie czas naszego wyjazdu (ostatni turnus) zdecydowanie górę brało już to pierwsze. Wspomniane przez Magdę opady towarzyszyły nam nieprzerwanie (momentami w postaci wręcz ściany deszczu) od soboty od chwili wyjścia z domu, przez całą drogę, aż po dojście do samej bazy. Podczas drogi pokonując kolejne kilometry w kierunku Austrii z rosnącymi obawami przeglądałyśmy prognozy, bo o ile przywykłyśmy do typowych górskich warunków, o tyle kół kąpielowych ani (od biedy) rękawków do pływania nie miałyśmy a wg prognoz mogły się okazać sprzętem typu must have… Żartując po drodze, że zmieniamy destynację i jedziemy w cieplejsze miejsce przemierzałyśmy kolejne kilometry prościutko do parkingu „startowego” przyciągane magnetyzmem Hagengebirge. Po przespaniu się na parkingu, uznając ciągłość opadów za fakt i stały element wyjazdu, z humorem wyruszyłyśmy zgodnie ze wskazówkami do bazy, spotykając się po drodze z Kierownikiem i kolejnymi wyprawowiczami Kubą i Stefanem, i razem dotarliśmy już na miejsce. A tam..? Jak miło, przestał padać deszcz! …a zaczął śnieg 🙂 Wszyscy stali bywalcy uznali, że takiej pogody, z taką ilością opadów nie pamiętają. Opady miały jednak też i dobrą stronę w jednym dniu, gdy już wszyscy dotarli na bazę (ostatnie osoby początkiem tygodnia) i dzięki niepogodzie wszyscy mogli wziąć udział w uczczeniu okrągłych urodzin Kierownika. Potem na szczęście prognozy się poprawiły i rozbiegliśmy się po jaskiniach. Sylwia udała się razem z Adamem i Michałem na biwak do jaskini Ciekawej, ja z Radkiem (który zapoznawał mnie po drodze z masywem, wtajemniczał, gdzie prowadzone były i z jakim efektem, dotychczasowe eksploracje, wskazywał gdzie aktualnie prowadzimy działania), poszliśmy skartować odkrytą wcześniej jaskinię o wdzięcznie brzmiącej nazwie Vorderer_Kragenkopf_Eishohle – jaskinię dość mocno oddaloną od bazy, natomiast znajdującą się w obszarze, w kierunku którego rozwija się jeden z ciągów jaskini Ciekawej. W działalności już na miejscu pomocne było szkolenie z podstaw kartowania organizowane przez KTJ, w którym uczestniczyłam kilka miesięcy wcześniej. W następnym rzucie razem z Rafałem i Pawłem poszliśmy kontynuować eksplorację kolejnych ciągów jaskini Odwróconego Egzorcyzmu podziwiając po drodze zmieniający się charakter jej kolejnych odkrytych partii: od szerokich, rozległych korytarzy przez studnie po piękną szatę naciekową. Podczas naszej działalności udało nam się zdobyć kilka dodatkowych metrów, jednak ze względu na kończący się czas i zastane zwężenie, na pokonanie którego nie było podczas tej akcji już szans, musieliśmy rozpocząć odwrót.

W kolejnym dniu Sylwia z Karolem i Rafałem poszła do „Egzorcysty” na kartowanie odkrytych ciągów, a my, tym razem wraz ze Sławkiem, Łukaszem, Kubą i Pawłem ruszyliśmy do Ciekawej na transport na powierzchnię sprzętu, zwiniętego z biwaku (do zniesienia)i lin z deporęczu Meandra Stropowego, które od razu spod otworu zostały przejęte przez Adama i Michała, a Ci z kolei pognali z linami dalej (do Kitzgrabenschacht) zapewniając nam później chwile niepokoju przekraczając troszkę godzinę alarmową, za to zapewniając sobie powitanie w bazie przez całą ekipę, która z ulgą wyczekiwała aż do ich powrotu z garem gorącej kolacji. Pod koniec wyprawy wieczorem Karolowi udało się nanieść wstępnie do programu część wyników z kartowania co zobrazowało nam, jak rozwijają się jaskinie po dodaniu kolejnych wyeksplorowanych i skartowanych ciągów i jakie perspektywy przedstawiają na kolejny rok. Potem czekało nas jeszcze tylko zwinięcie bazy, w jedyny chyba podczas naszego pobytu gorący, prawdziwie słoneczny dzień, oraz zejście (niechętne) do cywilizacji (prognozy pogody nie dawały perspektyw na dalszą działalność w najbliższych dniach) i pokołowanie do domu. Fantastyczny był to wyjazd i zgodnie uznałyśmy, że pozostał ogromny niedosyt. Przeróżny charakter jaskiń, które udało nam się w tym czasie odwiedzić robił wrażenie, perspektywy na dalszą działalność, nierozwiązane problemy, które muszą poczekać do kolejnego roku rozbudzają wyobraźnię, a sama atmosfera wyprawy była niepowtarzalna. Czekamy już z niecierpliwością na przyszły rok.

ZAKOŃCZENIE
Podczas 3-tygodniowej wyprawy udało się skartować 2441m nowych ciągów. Najwięcej nowych metrów, bo 1086 m dołożyliśmy do jaskini Kitzgrabenschacht przez co jej długość wynosi obecnie 2691m. W Odwróconym Egzorcyzmie przybyło 569m, co daje łączną długość ponad 1598m. Najmniej, bo 114m dołożono do Jaskini Ciekawej, a jej długość wynosi obecnie 23095m. Udało się również skartować dwie nowe jaskini, o długościach 366m oraz 306m.

Wyprawa Hagengebirge 2023 miała miejsce w dniach 19. 07. – 13. 08. 2023 r. Uczestnicy: Grzegorz Blok (SKTJ), Wanda Cacha (SKTJ), Małgorzata Czeczot (AKA), Magdalena Dacy (RGK Nocek), Stanisław Dacy (RGK Nocek), Sylwia Dendys (ST), Filip Filar (ST), Joanna Gawęska (KKTJ), Jakub Grubba (SKTJ), Sławomir Heteniak (ST), Barbara Jabłońska (ST), Jagna Kicyła (SKTJ), Piotr Kopera (SKTJ), Karol Makowski (SKTJ), Rafał Mateja (SGW), Jakub Nowak (KKTJ), Izabela Olczak (SKTJ), Tomasz Olczak (SKTJ), Michał Parczewski (ST), Jarosław Paszkiewicz (SKTJ), Radosław Paternoga (SKTJ), Joanna Piskorek (RGK Nocek), Kamila Roter (SKTJ),
Magdalena Sitarz (ST), Łukasz Stankowski „Hawran” (KKTJ), Marek Wierzbowski – kierownik (AKA), Adam Władziński „Paluszek” (SKTJ), Paweł Włoczkowski (KKTJ), Paweł Żebrowski „Koniu”(SKTJ).