22 kwietnia 2023

Maria W. SBB

Paweł Chrobak ST

Czarna – przymiotnik rodzaju żeńskiego, bardzo często występuje jako synonim, a odpowiedni kontekst tworzy szczególnie w połączeniu z rzeczownikiem. I w ten oto sposób można się znaleźć np. „w czarnej dupie” i popaść w „czarną rozpacz”, jednocześnie może nam przyjść przemożna chęć na „małą czarną” albo zechcemy kogoś uraczyć po mickiewiczowsku „czarną polewką”. Jest też cała seria skojarzeń z mrocznymi czasami niewolnictwa i apartheidu oraz dobrze znana starszemu pokoleniu „praca na czarno”.

Dla grotołaza Czarna to miód na uszy, swoiste musthave, przepiękna horyzontalna jaskinia, w której można pozjeżdżać, powspinać się, pobyć, przetrawersować, podziwiać. Zawsze skora do współpracy, zawsze dostępna. Można do niej zstąpić za dnia i wyjść jeszcze przed zmrokiem nawet w najkrótszy dzień w roku, ale jest na tyle duża, aby pobyt w niej był satysfakcjonujący. Kiedy zawodzi każda dziura, bo lawiniasto albo zalewa, Czarna zawsze jest w odwodzie.  Zdarza się – niezmiernie rzadko, ale jednak – że zlotówka zamarznie, wtedy jest wspomniana powyżej „czarna rozpacz”.

Dla nas ubiegły rok był bardzo intensywny, a początek bieżącego stał pod znakiem zakończenia akcji śmieciowej. Plany na jaskinie zimowe z różnych przyczyn nie wypaliły. Potrzebny był reset, trzeba było wsadzić nasze grotołażenie na prawidło. Klasyczny trawers Czarnej był jedynym słusznym wyborem. Dla mnie to swoisty powrót do korzeni. Taki sam trawers robiliśmy na samym początku mojej działalności. Ależ to było pamiętne wyjście! Było wszystko: zablokowany złodziej na złotówce, ogromna wanta na Węgrze, która o mało co nie urwała mi kasku razem z łbem. Tamta akcja trwała dwanaście godzin i nigdy jej nie zapomnę, było pięknie. Tym razem miało być po prostu przyjemnie i tak się stało. Mieliśmy tylko jedno założenie: Maria postanowiła wywspinać każdy, nawet najmniejszy prożek, przeprowadzić trawers Szmaragda, a na koniec zdobyć Latające Wanty. Jak postanowiła tak zrobiła, tym samym zadając kłam wielokrotnie powtarzanej tezie, że Próg Latających Want to zabawa tylko dla wysokich. Akcja trwała sześć godzin. Pewnie jeszcze tu kiedyś wrócimy.

Paweł Chrobak

Korekta : Karolina Gizela Wróblewska