Czwarte wyjście kursowe to najlepszy moment żeby zaledwie napocząć Jaskinie Wielką Śnieżną . Królowa jaskiń, cel pielgrzymek wszystkich grotołazów, rozpala wyobraźnie, kusi, wymaga i nagradza. W dzisiejszych czasach Sala Trójkątna to bardzo miła wycieczka. Dla pierwszych eksploratorów to było ogromne wyzwanie.
Zbiórka 7:00 u wylotu Doliny Małej Łąki, brakuje Miśka, skrzyżowanie duru brzusznego z czarna zarazą przykuło go do ceramiki ale „karawana” musi iść dalej, szybka inwentaryzacja lin i idziemy.
To jedna z najprzyjemniejszych dróg do jaskini. Na Przechodzie natykamy się na martwą kozice. Przykry widok, swoiste memento cadere.
Akcja rozpoczyna się punktualnie o 11:00, Kasia poręczuje Rurę i Lodospad a raczej to co z niego pozostało.
Na pierwszej przepince natykamy się na czarny wór transportowy wiszący na nieużywanym ze względu na erozje lodospadu batinoksie. Ktoś rzuca ponuro, że tam kończą kursanci którzy zamiast pośredniego używają ósemek!!!
Następnie czas na clou programu …. Wielka Studnia, to zadanie niżej podpisanego. Wg szkicu technicznego ze strony KTJ-tu wystarczy lina osiemdziesiątka jednak szefostwo już wcześniej zaordynowało setkę. Po wykorzystaniu prawie wszystkich dostępnych punktów na dnie zostaje trzy metry liny. W ten oto przemiły sposób osiągamy „sarkofag” tak podobno powiedział, zapytany co widzi, Edward Siemiradzki który jako pierwszy został opuszczony na dno Wielkiej Studni w roku 1959. Kamor rzeczywiście wygląda kultowo, co poniektórzy nawet wykonali wokół niego rytualny taniec!!!
Następny etap czyli dwa krótkie prożki należą do Iwonki, po niej sztafetę przejmuje Ania i sprawnie radzi sobie z I Płytowcem. Tak osiągamy dzisiejszy cel wyprawy Salę Trójkątną. Dzień coraz krótszy, więc Szefostwo zarządza szybki odwrót.
Iwona z Anią powadzą a Kasia zamyka peleton deporęczując Płytowiec. Prożki demontuję ja. Doganiamy jeszcze Kasie i dokładamy jej do wora dwa krótkie sznurki, w końcu nie wypada robić Wielkiej Studni na lekko. Kasiu .. szacun …. pomimo moich propozycji nie oddałaś bagażu. W Studni czeka nas niespodzianka. Poznański WKTJ postanowił również przeczołgać swoich kursantów przez Śnieżną!!!! Widać towarzystwo lubi pospać dłużej . W Studni zrobiło się tłoczno , zakopianka może się schować. Ich lina doporęczowana do naszej , wszyscy na ścianie , dodatkowo my chcemy zabrać naszą linę i karabinki… było wesoło a czasami straszno, szczególnie jak ich lina próbowała zrobić z jednej Kasi dwie! Ciekawe która połówka poniosłaby worek?
Po wyjściu ze Studni deporęcz Lodospadu to była już formalność. Wyszedłem na powierzchnie jako ostatni punktualnie o 17.
Do szlaku dotarliśmy bezpiecznie jeszcze przed zmrokiem. W międzyczasie Parkowi ewakuowali nieszczęsną kozicę podobno ma przysłużyć się nauce.
Podsumowanie: tym razem jaskinia była dla nas łaskawa, cel osiągnięty, kierownik wyjścia nie dopilnował kolejności zjazdów i worek z liną na prożki i I Plytowiec dojechał przez Wielka Studnie na końcu za co bardzo przepraszam wszystkich zmarzluchów.
A teraz czas na niezbędna porcje wazeliny. W imieniu swoim i dziewczyn bardzo dziękujemy Ci Sławku za opiekę , towarzystwo i przede wszystkim edukacje przez cały czas trwania akcji. Informacje z zakresu topografii, historii i szeroko pojętego grotołażenia które nam przekazywałeś są absolutnie bezcenne. A kto był w stanie dotrzymać Ci kroku na podejściu, co nie jest proste ani oczywiste, zyskał podwójnie.