Bajkowy niedźwiedź zabija muchę na czole śpiącego przyjaciela. Urocze i słodkie. Problem polega na tym, że robi to pokaźnych rozmiarów kamieniem. Sprawozdanie, jak każda porządna dziura, ma przynajmniej dwa se-DNA. To, na którym się skupię, odnosi się do tytułu przewrotnie. Do dzieła.
20 kwietnia 2024 na zaproszenie kolegów z SGW mieliśmy ogromną przyjemność wziąć udział w akcji liczenia nietoperzy w nieudostępnionej turystom części Jaskini Niedźwiedziej. To ogromna gratka z wielu powodów. Zgoda na wejście jest udzielana niezmiernie rzadko. Sama grota jest ewenementem w tym rejonie, który z zasady krasowością nie grzeszy, ale akurat matka natura nie tylko stworzyła w tym miejscu soczewkę z marmuru, ale także puściła przez nią podziemną rzekę. Reszty cudu dokonał czas.
Do jaskini udał się siedmioosobowy zespół. Już początek akcji zryłby beret każdego tatrzańskiego grotołaza. Podjazd samochodem na parking przed wejściem, od którego dzieliło nas kilkanaście stromych schodków, prawie „wypluwamy płuca”. Wejście jest budynkiem, stanowiącym część kompleksu turystycznego z kasami, salą multimedialną, toaletami i ogrzewaną przebieralnią. Dziwnie się czuję, zwłaszcza po zimowym sezonie na Wielką Śnieżną. Nasz cel to przejście w dwóch zespołach na sam koniec jaskini, zwany Kutasiarnią, zajrzenie do każdego znanego zakamarka i policzenie nietoperzy w podziale na gatunki, z zaznaczeniem tych zaobrączkowanych. Każdy słyszał o Sali Mastodonta oraz zacisku zwanym Gilotyna. Wszystko było. Niedźwiedzia jest naprawdę piękna. Pomimo jej horyzontalnego charakteru niezbędny jest szpej, bo mimo wszystko kilka sznurków wisi. Śnieżnobiałe nacieki robią wrażenie, taka miniatura Gouffre Berger, tyle że skala i barwa inna. Koledzy z Wrocławia pokazali nam nawet dwie przepiękne jaskiniowe perły. Liczenie przebiegło bardzo sprawnie, towarzystwo rozmowne i dobrze zorientowane. Akcja trwała 10 godzin. Nie chcę się rozpisywać o szczegółach, postanowiłem to zachować dla siebie.
Okoliczności akcji są dość szczególne. Była to jedna z ostatnich – jeśli nie ostatnia – prawdziwa akcja w tych partiach z cioraniem się przez zaciski. W ciągu dwóch miesięcy ruszą prace z drążeniem tuneli do Sali Mastodonta. Powstanie tu nowa trasa turystyczna, będzie można przyprowadzić dzieci, dziadków, wybrać się w przysłowiowych szpilkach i obejrzeć podświetlone nacieki. Moje serce grotołaza trochę pęka, kończy się pewna epoka. Jest trochę tak, że jesteśmy samolubni, robimy rzeczy niedostępne dla zwykłych przeżuwaczy skórki chlebowej, bywamy w miejscach zarezerwowanych dla tak nielicznych, że błąd statystyczny jest przy tym pokaźną liczbą. Logika i dobre wychowanie podpowiada, że powinniśmy się tym podzielić, ale… jednak żal.
A teraz niech przemówią obrazy.
Paweł Chrobak ST
Edycja : Karolina „Gizela” Szych
W wyjściu uczestniczyli:
Paweł Owczarek SGW,
Michał Górski SGW,
Krzysztof Furgał SGW,
Magdalena Cielniak biolog,
dr Asia Kocot-Zalewska biolog KKS,
dr Asia Furmankiewicz SGW (kierownik – pracująca zdalnie),
Maria W. SBB,
Paweł Chrobak ST.