Miał być trawers Czarnej, ale ten plan przekładamy na luty.
No to co, Miętusia! I znowu w babskim międzyklubowym składzie Ewka jeszcze nie była w Wielkich Kominach.
Spotykamy się w Kirach na parkingu, gdzie w jednym momencie stają koło siebie trzy auta z trzema speleo naklejkami Bielsko-Biała, Zakopane i Kraków. Ten Kraków idzie do Zimnej.
Pakujemy sprzęt i ruszamy.
Zimnooo – 10, w nocy spadło sporo śniegu, ale mamy dziś szczęście, idziemy jako ostatnia ekipa do dziury, więc drogę mamy przetorowaną przez Frytke i krakowski kurs. Śniegu sporooo, miejscami można zapasc sie po kolana! Po 10 dochodzimy do otworu, gdzie spotykamy ekipę Frytki oraz krakowski kurs wraz ze Sławkiem Heteniakiem. Szybkie przebieranie bo naprawdę jest zimno i ruraaa! 🙂
Ewka poręczuje, mijamy sale Matki Boskiej, zaglądamy do bardzooo niskiego syfonu Zwolińskich, szybkie śniadanie, przechodzimy Wiszący Syfonik w sposób „jak to zrobić by się nie zamoczyć” Na Kaskadach lin, a lin… Za Kaskadami chwila przerwy, Ewka zostaje na górze ja szybko zjeżdżam do Kaczanosia, po czym wracam do Ewy i ruszamy dalej. Zjeżdżamy do Błotnych Zamków, gdzie zamieniamy krótką pogawędkę z Frytką, a następnie zaczynam poręczować Wielkie Kominy. W połowie mijamy się z Krakowskim kursem, zamieniamy kilka zdań ze Sławkiem, a następnie w delikatnych strugach deszczu zjeżdżamy do zasłonki, schodzimy do syfonu, który ma dziś niesamowicie turkusowe odcienie i jakie odbicia! – piękności! Robimy kilka fot i do góry! Wyjście męczące, o ile Wielkie Kominy idą płynnie, to później z dwoma worami leci wiązanka epitetów zarówno z przodu jak i z tyłu, szczególnie w rurze.
I powierzchnia! Ku naszemu zdziwieniu na zewnątrz „jest ciepło” i jest krakowski kurs ze Sławkiem. Przebieramy się szybko, śmiejąc się z testów covidowo-ciążowych, dostajemy pochwalę od Sławka za dobrą akcje w duecie babskim i szybkim krokiem schodzimy uciekając przed nadciagającym armagedoniem, powtarzając jaka to była dobra akcja
Karolina Barciszewska Kozioł ST
Ewa Rutkowska SBB