Jeszcze w czerwcu 2020 roku, masyw Hagengebirge w którym znajdują się liczne jaskinie i jest od wielu lat eksplorowany przez Polaków, znałam jedynie z materiałów, z których przygotowywałam się do egzaminu na kartę taternika jaskiniowego. Niecałe dwa miesiące później, z początkiem sierpnia, będąc członkiem wyprawy organizowanej przez SGW i SKTJ miałam niepowtarzalną okazję przez niemal dwa tygodnie podziwiać ten masyw z bliska.

Moja przygoda rozpoczęła się 3 sierpnia. Podróż do granicy niemiecko-austriackiej, a następnie prawie 5-cio godzinne podejście z HinterbrandParkplatz do bazy położonej na wysokości około 1800 metrów upłynęło w deszczowej i mglistej pogodzie. Na szczęście niekorzystne warunki nie trwały długo. Już następnego ranka moim oczom ukazał się krasowy alpejski krajobraz. Mnogość powierzchniowych form krasowych zachęcała do działania, gdzieś na pewno kryły się otwory niezbadanych jeszcze jaskiń. Surowy krajobraz wokół bazy łagodziła alpejska roślinność.

Przez pierwsze dwa dni działałam razem z Florianem Małkiem z KKTJ i Jarkiem Paszkiewiczem z SKTJ w Jaskini Eisrutschn, która położona jest około 2 godziny drogi od bazy. Mimo stosunkowo bliskiej odległości, krajobraz dość mocno się zmienił. Dominował tu typowy lapiaz. Praktycznie nie było roślinności, jedynie kępy kosodrzewiny. Naszym celem było dokończenie kartowania bocznych ciągów i zdeporęczowanie jaskini. Udało się nam zwiedzić zarówno stare ciągi odkryte przez speleologów austriackich, jak i nowe partie, które otworzyły się dopiero dwa lata temu po stopieniu się grubej warstwy lodu. Jaskinia ma ponad 200 metrów długości, a występujące w niej formy lodowe w postaci m. in. draperii i ślizgawek lodowychpotrafią zachwycić.

Na kolejną eksplorację wybrałam się z ekipą z KKTJ w składzie Joanna Gawęska, Robert Głód i Łukasz Stankowski, którzy znaleźli potencjalny otwór nowej jaskini. Wiało z niego dość mocno, co dawało nadzieję na ciekawe odkrycie. Po zjechaniu pierwszej, kilkumetrowej studzienki naszym oczom ukazała się kilkumetrowej długości salka, od której odchodziły dwa krótkie korytarzyki. Widoczny był również wlot do następnej studni, jednak był on na tyle wąski, że tylko Joannie udało się zjechać. Kilkumetrowy zjazd kończył się niewielkich rozmiarów salką. Znajdujący się tam korytarz po kilku metrach okazał się za ciasny żeby iść dalej. Ogółem udało się nam odkryć kilkanaście metrów zupełnie nowej jaskini, nie zaobserwowaliśmy żadnych nacieków.

Jedyny dzień restowy podczas tej wyprawy spędziłam nad jeziorkiem Seeleinsee, by już następnego dnia wziąć udział w kolejnej przygodzie. Tym razem padło na Jaskinie Ciekawą, która jest obecnie największą eksplorowaną jaskinią w tym rejonie, o długości około 21 km. Razem z Joanną Gawęską, Joanną Zdżalik i Robertem Głodem zjechaliśmy na głębokość -150 m. Naszym celem było zbadanie nieeksplorowanych jeszcze ciągów bocznych. Zjechaliśmy studnią, głęboką na około 10 metrów, by następnie dotrzeć korytarzykiem do niewielkiej salki. Udało się nam znaleźć kolejną wąską studzienkę. Ze względu na brak sprzętu nie udało się nam dojechać do dna. Dojechaliśmy jedynie do meandra ze szczeliną w spągu i widoczną studnią, która zostanie sprawdzona przez następną ekipę.

Ostatnie trzy dni wyprawy spędziłam na tzw. powierzchniówce, czyli szukaniu otworów potencjalnie nowych jaskiń lub sprawdzaniu namierzonych wcześniej otworów. Razem z Joanną Zdżalik i Ireneuszem Królewiczem (oboje z AKG Kraków), udaliśmy się do bazy wysuniętej, oddalonej o około 2 godziny marszu od bazy głównej, niedaleko Jaskini Eisrutschn. Dopiero w tym miejscu udało mi się zobaczyć kierdel kozic. Zanim przystąpiliśmy do poszukiwań, naszym celem było skartowanie jaskini odkrytej wcześniej przez kolegów oraz zbadanie ciągów na które zabrakło im sprzętu. Charakteryzowała się ona pięknymi formami lodowymi, a jej długość wynosiła około 150m. Ale ciekawe było już samo wejście do tej jaskini. Oprócz poziomego korytarza, którym dostaliśmy się do jej wnętrza, jako alternatywne wejścia mogą służyć również położone w niewielkiej odległości od siebie trzy studzienki. Oprócz tego sprawdziliśmy dwa, wcześniej wytypowane otwory, pierwszy okazał się jaskinią o długości kilkudziesięciu metrów, bez wyraźnych form naciekowych, a drugi był ślepo zakończony. W międzyczasie sprawdzaliśmy każdy otwór mogący stanowić ewentualne wejście do jaskini poprzez rzucanie kamyczków i nasłuchiwanie po jakim czasie doleciał nas odgłos ich uderzania o dno studzienki.

Ze względu na zapowiadany opad deszczu bazę zwijaliśmy wcześniej niż było to planowane. Ostatnią noc przez powrotem do Polski spędziliśmy w chatce klubu speleologicznego z Salzburga, położonego nieopodal jaskini Lamprechtsofen. Rankiem następnego dnia nastąpił smutny czas pożegnań. Niecałe dwa tygodnie zleciały zdecydowanie za szybko, pora wrócić do rzeczywistości…

Akcje jaskiniowe jak i czas spędzony ze zgraną ekipą na zawsze pozostaną w mojej pamięci.

W wyprawie trwającej od 25.07-16.08.2020 udział wzięli: Małgorzata Czeczott (UKA W-wa), Marek Wierzbowski (UKA W-wa), Joanna Gawęska (KKTJ), Robert Głód (KKTJ),Łukasz Stankowski (KKTJ),Florian Małek (KKTJ), Michał Humienik (SW),Jakub Saloni (SW), Jakub Grubba (SKTJ), Marta Katafiasz (SKTJ), Piotr Kopera (SKTJ), Karol Makowski (SKTJ), Damian Maślakiewcz (SKTJ), Tomasz Olczak (SKTJ), Jarosław Paszkiewicz (SKTJ), Radosław Paternoga (SKTJ), Izabela Przybysz (SKTJ), Tomasz Raczyński (SKTJ), Ireneusz Królewicz (AKG Kraków),Joanna Zdżalik (AKG Kraków),Rafał Mateja (SG Wrocław) oraz pisząca te słowa Magdalena Sitarz (ST).

Zdjęcia:
Magdalena Sitarz
Joanna Gawęska
Joanna Żdżalik
Łukasz Stankowski
Damian Maślakiewicz