Szary i ponury dzień wstał nad wsiami i miasteczkami zachodniego Podola. Po całonocnej podróży, z której nie pamiętam niczego poza granicą (zresztą pokonaną zaskakująco szybko), dojeżdżamy wreszcie do celu. Wśród bezkresnych, lekko pofalowanych pól brzemiennych czarnoziemem – znajduje się spory lej krasowy. W nim betonowy bunkier, a w bunkrze obetonowana studzienka z drabinką sprowadzająca nas w podziemny labirynt Jaskini Oziernej.

Jaskinia Ozierna (ukr. Ozerna peczera) to jedna z ogromnych jaskiń gipsowych ukraińskiego Podola, jej łączna długość poznanych korytarzy liczy około 160 km, a zaledwie kilka kilometrów obok znajduje się słynna Jaskinia Optymistyczna, która przy długości korytarzy ok 240 km jest największym systemem jaskiniowym Eurazji i najdłuższą jaskinią gipsową świata. Otwór jaskini znany był miejscowej ludności jeszcze przed II Wojną Światową, a w czasie wojny dawała schronienie przed niemieckimi prześladowcami. Regularna eksploracja i badanie jaskini ruszyły w roku 1961, za sprawą speleologów z Tarnopola. Na ich zaproszenie przyjechaliśmy na 2 dniową eksplorację, by pomóc w kartowaniu i zapoznać się z jaskinią.

Warunki w jaskini są zaskakująco przyjemne, dla grotołaza przywykłego do przenikliwego zimna panującego w tatrzańskim, czy alpejskim krasie wysokogórskim. Tu panuje stała temperatura 9-10 st. C, wilgotność jest umiarkowana, a błota niewiele. Jaskinia ma w zasadzie rozwinięcie zupełnie poziome, znajdujemy się 20-40 m pod powierzchnią ziemi, w warstwie gipsu, nad którym znajduje się wąska warstwa wapienia. Brak większych ciasnot i trudności technicznych (cała jaskinia jest „bezsprzętowa”) sprawia, że na obozy eksploracyjne, w jakim braliśmy udział, zjeżdża się po kilkadziesiąt osób w wieku od lat 10 wzwyż. Na szczęście partie przyotworowe obfitują w mnogość przygotowanych miejsc biwakowych, są przygotowane stoły, platformy do spania itp.

Po podziale ekipy, ja oraz Marcinów dwóch, poszliśmy na dalszy biwak, do którego dotarcie zajęło nam ok. 2 godzin, w tym godzinę nieco wytężającego meandra. Szczególnie dalsze partie jaskini, obfitują w kryształy gipsu wszelakich barw, kształtów i rozmiarów. Peregrynując po gipsowym labiryncie, odwiedziliśmy trzy sale z jeziorkami o krystalicznie czystej wodzie. Jaskinia ma charakter prawdziwego labiryntu, korytarze często krzyżują się pod kątem prostym, więc bez lokalnego przewodnika, trudno byłoby wrócić do otworu. Według słów ukraińskich kolegów, akcja poszukiwania zagubionego grotołaza na jednym z „przodków” trwała 64 godziny.

Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tej wyprawie, trzeba przyznać że jaskinie gipsowe są odmienne od znanego nam doskonale krasu wapiennego. Kolejne doświadczenie, kolejna wiedza, kolejne wspomnienia.

W wyjeździe z ramienia Speleoklubu Tatrzańskiego udział wzięli Waldemar Bartosik i Michał Gabzdyl.

Autor: Michał Gabzdyl